sobota, 29 grudnia 2012

A mała wciąż nie śpi...

Jest godzina - oględnie ujmując późna. Ja mam jeszcze trochę pracy, oczy trzymam chyba tylko siłą woli, a moja najmłodsza córa imprezuje w najlepsze. Z łóżka słyszę kwękanie, które w ekspresowym tempie przekształca się w piski, wycie, wrzask. Mam motywację, żeby podejść szybko, gdyż dwoje pozostałych grzecznie śpi.
No dobra, zatykam rozdartą paszczę bufetem. Oczy małej powooooooli się zamykają. Delikatnie, wręcz z zegarmistrzowską precyzją zabieram mleczarnię, ale chyba tylko po to, żeby sekundę później wepchnąć ją znowu w wrzeszczący dziób mojej Krzykuliny. Ciiiiiszaaaa, błoga kojąca uszy ciiiiszaaaaa - przez 20 minut. I znowu powtórka z rozrywki.
Do licha, czy ta mała ma jakiś radar?! Jak mantrę powtarzam sobie "to mija" i mruczę pod nosem kołysankę.
W końcu przekazałam ją mężowi. Piersią nie nakarmi, ale ululać może. No i lula ją, bidak, zagryzając zęby. Karolka usypia, a sekundę później budzi się najstarsza. Dlaczego się obudziła? Bo matka wyjęła biszkopty i przypadkiem zaszeleściła torebką. Eh... Ale nic, biszkopt wpakowany w paszczę, a dziecię odprowadzone do łóżeczka. Przytulone, okryte kołderką i śpi. No dobra, pora iść spać.
Kochane Mamy, to mija? Prawda, że mija? Oby...

Już mała wstała. ZNOOOOWUUUUU...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz