wtorek, 11 grudnia 2012

Sobotnie balety Dagmary

Nasza najstarsza pociecha, w ramach ogólnego rozwoju i mobilizacji do ruchu (a przede wszystkim na własne życzenie) chodzi na zajęcia taneczne do Studia Taneczno-Aktorskiego mieszczącego się w Ogólnokształcącej Szkole Baletowej im. Romana Turczynowicza w Warszawie. Czy będzie
w przyszłości tancerką? Nie wiem. Sama wybierze. W tej chwili ma lat 4,5
i bardzo, ale to bardzo chciała tańczyć ubrana w różowy kostium, prawdziwie (oczywiście różowe baletki) i pasującą do tych różowości różową, tiulową spódniczkę. Więc poszła na zajęcia do grupy maluchów :) A że miejsce,
w którym odbywają się zajęcia jest wprost przesiąknięte atmosferą sztuki tańca to i podejście tych dzieciaczków do zajęć jest fantastyczne.
Z przyjemnością obserwuje się te maluchy, gdy ze swoimi mamusiami, tatusiami czy dziadkami przygotowują się do zajęć. Dziewczynki ubrane
w różowe spódniczki stoją spokojnie, a mamy czeszą im prawdziwe, baletowe koczki. A później, gdy nadchodzi czas zajęć, niczym kawałeczki różowej waty cukrowej lub też puszki do pudru płyną po marmurowych schodach na drugie piętro tam, gdzie odbywają się zajęcia w dużych salach z drążkami
do ćwiczeń i lustrami. 

A my traktujemy te zajęcia, jako okazję do wspólnego rodzinnego wyjścia i po tańcach zabieramy gromadkę na spacer. Czekając na naszą baletniczkę, mamy chwilę relaksu. Nasza średnia pociecha biega
i rozrabia, a najmłodszy szkrab... konsumuje :)









1 komentarz:

  1. Śliczne zdjęcia :) Dusia bardzo poważna baletnica.
    Pozdrowienia
    Ewa

    OdpowiedzUsuń