O torbach dla mam :-)

Pierwsza myśl: Co ciekawego można napisać o torbach? Hmmmm... następuje chwila zastanowienia. Torba to torba. Coś materiałowego  albo niekoniecznie materiałowego zawieszanego na ramieniu, przewieszanego na skos przez ramię i dyndającego sobie w miarę swobodnie.
Ale, jak się okazuje, torba to często poważna decyzja, przed którą stają młode mamy. Jaka ma być? Duża, mała, a może w kształcie walizki (prawie rozmiarów walizy podróżnej). A może... może nie, lepiej nie zawracać sobie głowy jakąś specjalistyczną torbą mamową i wrzucać wszystko do jakiejś zwykłej? Takiej codziennej.
Gąszcz toreb zaczyna wprawiać taką młodą mamę w trwogę. Każda torba krzyczy z półki "Weź mnie!!!".
A młoda mama jest coraz bardziej zagubiona.
Bo torba dla mamy MUSI spełniać swoje funkcje, czyli być torbą, w której mama zmieści wszystko, co będzie (albo wydaje się, że będzie) niezbędne na spacerze z małym, malutkim człowieczkiem, który krzyczy, chce jeść, yyy... no potrzebuje pieluchy i takie tam różne sprawy. I nagle okazuje się, że ta torba dla mamy to podstawa.
Jestem mamą, która uwielbia torby :-) Taaaaak, wieeeem... Ile można mieć toreb? To pytanie zadaje sobie zapewne prawie każdy tatuś, który wychodzi z dzieckiem jedynie w weekend i to w towarzystwie mamy, która ma właśnie TORBĘ. Toreb można mieć dużo, ponieważ każda, absolutnie każda okazja jest dobra, żeby mieć inną torbę. Bo jedna pasuje do ubrania, a bo druga jest super pojemna, a trzecia... trzecia jest niezbędna. I tak dalej, i tak dalej. Każdy argument jest dobry, żeby właśnie mieć TORBĘ.


Wracając więc do tego, że jestem mamą, która tak bardzo lubi torby.
Serdecznie polecam torby dla mam. Dlaczego? A no właśnie dlatego, że są one niezbędne. Mieszczą w sobie wszystko i są bezkonkurencyjnie praktyczne. Mają wiele kieszonek dla bardziej uporządkowanej mamy lub... są workami, które można wypchać do granic możliwości. Albo... to już tak całkowicie ku zaspokojeniu swojej nieposkromionej żądzy toreb warto mieć taką jedną, malutką, w której dyskretnie można ukryć zapasową pieluchę dla malucha, mokre chusteczki i ulubioną zabawkę dziecka (plus oczywiście niezbędne "mamowe" akcesoria), gdy wychodzi się na tak całkiem króciutko na szybciutką kawkę i ciastko do najbliższej kawiarni. :-)



2 komentarze:

  1. oo, widzę chustę z Inki :-) Mam podobną, ale mniejszą :-)

    OdpowiedzUsuń