poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dzień z życia chusty :)

Dzieciaki lekko zasmarkane :( W związku z zaistniałą sytuacją siedzimy w domu i omija nas śniegowe szaleństwo :( Kiepsko, totalnie kiepsko, maksymalnie dennie :(
Młodzież roznosi dom. Nawet trudno się dziwić, ale, niestety, równie trudno zaakceptować. Nie młodzież, oczywiście, ale ten rozniesiony dom. Zabawki, o które ciągle się potykamy, przedmioty, które dziwnym trafem dokonały przemieszczenia i nagle znalazły się w kompletnie niespodziewanym miejscu.
Proces kreowania obiadu musiał się odbywać w towarzystwie uroczej najmłodszej, która radośnie pokwikując ciągnęła mnie za włosy.



Posiłek minął w nieco, hmmmmm no nazwijmy delikatnie, nerwowej atmosferze. Dzieciaki, które nie miały codziennej porcji ruchu na powietrzu, nie wykazywały zbyt dużej ochoty na jedzenie. No pewnie, gdyby wróciły zmęczone ze spaceru, to i perspektywa obiadu byłaby bardziej interesująca. A tak?
W każdym razie jakoś się uporaliśmy z kwestią jedzeniową i naszło nas pytanie. I co dalej?
Bajki? Eeee... no ileż można?! Jakieś gry? Nieeeee noooo... nie usiedzą. Postanowiłam więc kreatywnie wykorzystać chustę :)

Na początku sprawdzam, na ile komfortowo nosi się coś ze 20 kg (chyba nawet więcej). Nie jest źle :) Mamy z Duśką kupę radochy przy wrzucaniu na plecy :)


Następnym pomysłem jest pociąg. Fajna sprawa :) Dwójkę dałam radę pociągnąć. Męża już nie..



No i standardowo huśtawka :) Bicepsy sobie wyrabiam. :)


Ja padałam już na nos, ale moje dzieciary chciały jeszcze i jeszcze. Więc postanowiłam je... unieruchomić :)






Kiepsko... to też im się spodobało.

W końcu nadszedł ten cudowny moment i dzieci powędrowały spać. Chusta przestała być pociągiem czy huśtawką, a stała się bezpiecznym schronieniem, przytulanką, mięciutkim kocykiem.
 


Mruczana do ucha kołysanka, wolny spacer po pokoju i za chwilę...
 

CHWILO TRWAJ!!!

1 komentarz: